Nawet nie zdążyłam życzyć Wam udanego weekendu, a on nie dość, że się już skończył, to nawet o sobie pozwolił zapomnieć i paskudnie szybko zmienił się we wtorek. Buuuuuuuuuuuuu.
Z miliarda powodów, chciałabym żeby ten tydzień był z gumy, a piątek przyszedł najpóźniej jak to możliwe ... Grrrrrr. Cóż. Piątek przyjdzie za 2 dni. Grrrrrrr. I nic na to nie poradzę. Grrrrrrrrrr.
Tymczasem - tchnienie weekendu.
Jeśli pokażę wam taki fragmentu muru, zgadniecie, gdzie to jest ? :)
Kraków.
Brawoooo !
Chillout'owa niedziela w pochmurnym i deszczowym Krakowie. Na pysznych ! PYSZNYCH (!) LODACH CYTRYNOWYCH !, i moim ostatnim kawałku kurczaka. (!) po krótkiej przerwie, której domagał się mój organizm, wracam do prawidłowego porządku wszechświata, i ponownie wbijam na tory wegetarianizmu. Tak, bardzo dużą rolę odegrał ostatni sen o krowie (!), w którym jej (tej krowie) obiecałam, że już nie będę jadła jej towarzyszy..... Śnią się wam też takie rzeczy ????
Jedno zdjęcie z Krakowa. Jednej knajpki, którą mijałam już miliooooon razy, i dopiero dzisiaj przyszło mi do głowy pytanie : dlaczego NIGDY JESZCZE NIE PIŁAM TAM KAWY ????
No cóż, może następnym razem.
A. Bym zapomniała ! Uciekając przed kroplami, zastygliśmy w deszczu słuchając pod murem grajków, który z obrazem Damy z Łasiczką przemierzają nasz kraj ( nie za bardzo pamiętam czy ta zbieranina ludzi jest z określonego miejsca w naszym kraju, czy nie ), ale nazwę przyjęli WHITE WEASEL'S i wokalista miażdży !
Panowie powiedzieli, że jeszcze kiedyś o nich będzie głośno. Trzymamy za słowo!
Ps. Prawdopodobnie pierwsze publikowane zdjęcia White Weasel'sów :)
Mega miłego tygodnia, z bardzo odległym piątkiem !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz