poniedziałek, 31 października 2011

2/3 ??? 2/2 i 1/2 :)

Druga z 3. Została już tylko 1. Albo i jedna i pół i cała ? Ah :)

Więc - (na zachętę, bo na cały materiał jeszcze chwilkę trzeba czekać) - matrioszka i obrączki ! Wiecie już, kogo to ślub ?

czwartek, 27 października 2011

Hit the road jack ? Oh no no no no no no no no !


Woah ! Takiego analogowego czasu jaki spędziliśmy na naszym wyjeździe to nawet sobie wyobrazić nie mogłam:
  • nie odbierało radio (chyba, że w samochodzie), 
  • telewizor uruchamiał się po godzinie od naciśnięcia guzika START - tak długo się rozgrzewał; co powodowało że nawet najszczersze chęci uzyskania informacji o świecie obumierały w trakcie tej godziny cóż, wytrwałość i cierpliwość to nie zawsze nasza mocna strona), 
  • o godzinie 16:50 zapadała już taka mroczność, że mój organizm w ciągu kilku minut przestawiał się w tryb nocny żądający dostępu do ciepłego łóżka i spokojnej dłuuugiej chwili snu *wiecie, tak AŻ DO RANA
  • towarzyszyły nam raczej niskie temperatury (tak Dominik, dla mnie wszystko poniżej 20*C to już zimno, a granica mrozu zaczyna się dla mnie od plus 9*C w dół; i wcale nie uważam żeby to było jakoś nienormalne)
  • przed odległymi wędrówkami  podczas których można : zgubić się, zamarznąć, umrzeć z głodu, zostać napadniętym - zabitym - okradzionym,  chroniły nas wyrzuty sumienia, że w domu zostaje maleńki, bezbronny i utęskniony Hasselek, i moje obdarte stopy; (mnie jeszcze więcej rzeczy w stylu : zimno, wiatr, nienawiść do wychodzenia pod góry i najzwyczajniejsze w świecie lenistwo, ale o tym cichoooo szaaa !) 
  • no i najważniejszy punkt analogowy : BRAK BIEŻĄCEJ WODY ..... (wszelakie pytania w stylu jak się myć - zbywam wymownym milczeniem ! )
Tak. Nie zamieniłabym tych paru dni za żaden skarb, za nic  ! Jak śpiewa Oddział Zamknięty ;)

A. Caluteńką drogę towarzyszył nam rytm : MOOOOOOVEEEES LIKE JAGGGEEEEERRR ! Agr :)

Domek Magdy, Pawła i Weroniki (a duuużo wcześniej prababci Magdy, prababci Dominika, i prababci jeszcze wielu wielu innych ludzi, których nawet jeszcze nie znam.... )


Ps. Serdeczne pozdrowienia dla Magdy, Pawła i Weroniki. Teraz zapraszamy do nas !
(Więcej zdjęć pewno już wkrótce u Dominika, ale biedny nadal walczy z komputerem... )
.
.
.
Tu byliśmy :

A tutaj koledzy Hasselka. Ten drugi to chyba nawet jakaś rodzina ;)



i tylko jako bonus, dwa zdjęcia. 
Na pierwszym ochrona ANTY kradzieżowa wersja de lux :  


Na drugim przetwory domowe do kupienia podczas wybierania pamiątek : 
Mój osobisty faworyt to te grzyby - kto wie, w którym roku zbierane .... i którym wieku ... Łeh !



Dobranoc wszystkim i do usłyszenia !


środa, 19 października 2011

Spokojnie, to tylko awaria ...

Prawda jest taka, że jak dostajemy wysokich obrotów i roboty od samego rana do ciemnej nocy, to i o internecie można zapomnieć.
Albo nie zapomnieć, a bardziej nie mieć już siły.

Spokojnie. Już jutro wracają rodzice, i większość rzeczy wraca do normy.

Z wyjątkiem biednego Hasselka, który w przyszłym tygodniu (bo w planowaną drogę jedzie z nami), to już na pewno zapomni o swoim meleńkim mieszkanku, szalejąc teraz po 4 kondygnacjach schodów, wszystkich pokojach, łącznie z piwnicą i wszystkimi łóżkami (żartuje mamo, oczywiście że drzwi do sypialni (wszystkich) są pozamykane). Zazwyczaj ;) !

Jesteśmy po Foto Art Festiwalu w Bielsku, więc punkt 27 z listy życzeń spełniony.
Absolutnie polecam każdemu. Piękne i porażające zdjęcia, historie i opowieści, różne sposoby widzenia fotografii ... Absolutna uczta dla zmysłów. (Oczu bo zdjęcia i uszu - bo tłumacz Bogdan też był ..... !)

Z rzeczy ważnych : czekają nas chwile bez dodatkowej aparatury komputerowej, bez internetu i bzdurnych telewizyjnych programów (które <taki wstyd> od kilku dni namiętnie oglądam (to moja reakcja na brak  kolorowych i szybko zmieniających się obrazów i  ogromnego wybóru programów w domu - więc Tv idzie ruch! < ah, program BBC - ID Investigation jest moim niekwestionowanym faworytem>).
Już jutro zapadamy się pod ziemię i towarzyszyć nam będzie Hassel, jakieś analogowe aparaty i cisza. No i pewno zimno, bo to zawsze jak mam jakieś wolne, więc się przyzwyczaiłam.
Ah, i jeśli mnie nie pokona pogoda, to poddaję się wszystkim planom Dominika i solennie obiecuję, że postaram się NIE MARUDZIĆ.
Na cieplejsze chwile - zdjęcie ostatnich promyków grzejącego słonka, złapane testowanym aparatem i obiektywem - autorstwa Dominika. Dla zainteresowanych więcej na jego stronie.

Z lewej strony Amon, z prawej Linka.

środa, 5 października 2011

Shake it out



Dzisiaj zaczynam od Shake it out Florence and the Machine.  Ah ! Być na planie tego teledysku i móc zrobić zdjęcia. Magicznie !
Tyle z muzyki na dziś!

Obiecałam pokazać wam buty :) no to pokazuję . Piękny kolor.............. tylko (niestety) pojawia się ale --> .......... "ale" było na tyle duże, że buty musiałam odesłać. Ale  (piękne wtrącenie) to nie koniec poszukiwania doskonałych żółtych butów. Ideały ciągle gdzieś na mnie czekają ...
Ah. Ładne, wiem. Niestety.

Na popołudnie nasz Hassel, który w godzinach wczesno-porannych przekracza granice kultury i od godziny 4.50 szaleje skacząc i przynosząc do łóżka swoje zabawki i dbający o to, aby każdy Boży Dzień mogłam rozpocząć odpowiednio wcześnie. Aby móc docenić piękno dnia od bardzo wczesnej pory. Tak. Powinnam mu podziękować
.... grrrrr !
Proszę : Ze zdjęcia was nie obudzi o 4.50 ta urocza bestia ! :)

Ps. Niech już jest piątek !
Ps. Oczywiście komputer od D. umarł. na amen i teraz działamy na jednym. Krew się jeszcze nie polała, ale wyobraźcie sobie, że ktoś wam zabiera ulubioną zabawkę, daje wam inną i co chwilę jeszcze coś od was chce.... Tak. Humorzasto u nas bywa ostatnio :P