DZIEŃ KOTA !!!!
Tak. KLÓL miał wczoraj swój dzień :)
Rozpoczął go solidnym i smacznym śniadaniem w postaci połówki saszety z Whiskasa :) a potem było już z górki : suche jedzenie, mokre jedzenie, suche, mleczko itp.... zabawy zabawy zabawy, nawet d. został w domu żeby dotrzymać mu towarzystwa ! w końcu DZIEŃ KOTA !!!
(No ok. kończy L4, więc był w domu bardziej przez przypadek, ale BYŁ!)
W całym uroczo kocim dniu pojawił się drobny zgrzyt.
Zgrzyt miał postać gigantycznego pluszowego szczura, z długim ogonkiem..... Miał być prezentem na DZIEŃ KOTA!
Ale gigantyczny szczur ..... nie wzruszył naszego KLÓLA.
Niby w to można wbić pazury, ale nie ucieka, nie wydaje odgłosu i samo z siebie się nie rusza. Szczur został obwąchany, skubnięty łapką i.... I tyle.
Wisi teraz smutny sam na oknie i może może może może ten nasz KLÓL kiedyś na niego spojrzy łagodniejszym i bardziej zaciekawionym okiem ... W imieniu smutnego szczura my też mamy taką nadzieję
Ps. Dzisiaj zabawka nr 1 to pudełko....
Nie wzruszony KLÓL nawet nie spojrzy w stronę smutnego szczura....
i smutny SZCZUR ...
Uwaga i PS. Nim dopisałam tego posta, KLÓL machnął po ogonku Szczura. Jest nadzieja :)
sobota, 18 lutego 2012
czwartek, 16 lutego 2012
Linka i Amon
2 ogromne sierściuchy moje !
Najcudowniejsze na świecie.
Oczywiście na równi z tymi które wygrzewają swoje ciałka na kaloryferach!
Uh!
sobota, 4 lutego 2012
Sto lat !
Po kilku ciężkich próbach na których :
A) ucięło nam nóżki (ale bezboleśnie)
B) Hassel zwiał z kadru (ale tylko na moment)
C) Hassel wczepił się pazurkami w nasze korpusiki (drobne ślady zadrapań zagoją się do tygodnia - mamy już to przetrenowane)
D) Hassel był ruszającą się plamą (z kilku prób tylko raz pozostał prawdziwym zwisającym kotem)
wreszcie się UDAŁO!
STO LAT BRACISZKU,
SZWAGRZE,
WUJKU !
czwartek, 2 lutego 2012
Hassel. The King.
Hassel.
Król.
W zasadzie taki bardziej KLÓL jak mawia moja mama ;) !
(tak jak wypowiecie to na głos, to brzmi naprawdę zabawnie)
Klól albo siedzi w pudle, albo żre każdą wystającą i ciekawą część mieszkania/urządzenia/czegokolwiek, albo domaga się saszety whiskasa, albo ....
albo śpi
tylko mamy jeden mały problem.
w zasadzie, to jest drobnostka.
Taka mała, Hasselkowa rutynka ....
KLÓL wstaje o 2.50 w nocy.
Lata po mieszkaniu, drze mordkę, chodzi po nas i ... i zasypia jak trzeba wstać .....
Eh ....
Nawet się na niego nie można gniewać, bo zawsze tak słodko patrzy i ... i cóż. i po nas.
KLÓL wygrywa.
Zawsze.
Ps. to różowe to tylko zewnętrzna część materaca, na której zawsze jest prześcieradło, które tutaj KLÓL skopał i się podwinęło. Dlatego widzicie piękne różowe, włochate obicie. Tak, Tak, Tak. Też ma swój urok ...
Cóż. A zdziwicie się, jak dodam, że to nie mój materac :P
(Przepraszam D., ale nie mogłam się powstrzymać )
Subskrybuj:
Posty (Atom)