Prawda jest taka, że jak dostajemy wysokich obrotów i roboty od samego rana do ciemnej nocy, to i o internecie można zapomnieć.
Albo nie zapomnieć, a bardziej nie mieć już siły.
Spokojnie. Już jutro wracają rodzice, i większość rzeczy wraca do normy.
Z wyjątkiem biednego Hasselka, który w przyszłym tygodniu (bo w planowaną drogę jedzie z nami), to już na pewno zapomni o swoim meleńkim mieszkanku, szalejąc teraz po 4 kondygnacjach schodów, wszystkich pokojach, łącznie z piwnicą i wszystkimi łóżkami (żartuje mamo, oczywiście że drzwi do sypialni (wszystkich) są pozamykane). Zazwyczaj ;) !
Jesteśmy po
Foto Art Festiwalu w Bielsku, więc punkt 27 z
listy życzeń spełniony.
Absolutnie polecam każdemu. Piękne i porażające zdjęcia, historie i opowieści, różne sposoby widzenia fotografii ...
Absolutna uczta dla zmysłów. (
Oczu bo zdjęcia i uszu - bo tłumacz Bogdan też był ..... !)
Z rzeczy ważnych : czekają nas chwile bez dodatkowej aparatury komputerowej, bez internetu i bzdurnych telewizyjnych programów
(które <taki wstyd>
od kilku dni namiętnie oglądam (to moja reakcja na brak kolorowych i szybko zmieniających się obrazów i ogromnego wybóru programów w domu - więc Tv idzie ruch! < ah, program
BBC - ID Investigation jest moim niekwestionowanym faworytem>).
Już jutro zapadamy się pod ziemię i towarzyszyć nam będzie Hassel, jakieś analogowe aparaty i cisza. No i pewno zimno, bo to zawsze jak mam jakieś wolne, więc się przyzwyczaiłam.
Ah, i jeśli mnie nie pokona pogoda, to poddaję się wszystkim planom Dominika i solennie obiecuję, że postaram się NIE MARUDZIĆ.
Na cieplejsze chwile - zdjęcie ostatnich promyków grzejącego słonka, złapane testowanym aparatem i obiektywem - autorstwa Dominika. Dla zainteresowanych więcej na
jego stronie.
Z lewej strony Amon, z prawej Linka.