czwartek, 27 stycznia 2011

Grazyna i Pascal ....

Ta historia zaczyna się 1 października dawno temu ... i jest absolutnie prywatna, (zresztą, jak wszystko  na blogach?!). Spotkałam Ją rozpoczynając studia (tak jak każdy z was poznał wielu swoich przyjaciół i znajomych, niby nic odkrywczego), ale jak  !
Pamiętam, z jaką niechęcią czekałam na rozpoczęcie spotkania kiedy rozpoczynałam studia, stojąc wśród ogromnego tłumu różowo-kolorowo-blond panienek wyglądających jak postarzałe Barbie, zastanawiając się, czy to jest już ten czas kiedy powinnam uciec (?!) , i myśląc "o boże, CO JA TU ROBIĘ", kiedy moja głowa opadła w dół, ( a kołatała w niej tylko jedna myśl RUN, RUN, RUN) , wśród tego całego lalusiowatego-wypacykowanego tłumu zobaczyłam najpierw : czarne glany, jeansy, koszule i taką samą torbę jak moja, (tylko w innym kolorze) i TE UŚMIECHNIĘTE OCZY , które jak się okazało zobaczyły to samo co JA .....
Ten błysk porozumienia, który pozostanie na zawsze. Jak mi się ciepło wtedy na sercu zrobiło, że może nie będzie tak źle ....
Absolutne braterstwo duszy i myśli ! Dzięki niej i tej maleńkiej reszcie o których też tu kiedyś pewno coś będzie, przeżyliśmy 5 zabawnych, radosnych i niezapomnianych lat.
Ah. Teraz już cię wszyscy znają Maj Lof :)
.

 Czas nas ciuteńkę posmakował, dużo się pozmieniało, każda posmakowała trochę zagranicy, jedna z angielskim akcentem, druga z holenderskim, jedna wróciła, drugą zatrzymało serce. Zakochane serce.
 Ich wspólna historia rozpoczyna się jeszcze na naszych studiach, wakacyjną porą. Piąty rok był dla niej pewno najdłuższym z wszystkich jakie do tej pory musiała wytrzymać. 365 dni nie dla każdego zawsze znaczy to samo. Ale niedługo potem już żadnych rozstań !
Ps. Jeśli chodzi o Pascala , to podniósł standard oświadczyn bardzo BARDZO wysoko, a dokładnie na wysokość prawie 1 900  m.n.p.m .....

We wrześniu mieliśmy niezwykłą przyjemność móc dokumentować ICH DZIEŃ.

Tutaj kilka ulubionych kadrów:

ps. Uwielbiam detale, no cóż ...





 Najbardziej wyluzowani goście weselni na świecie !

 Mistrz drugiego planu :-)

Tak, tak tak ... tylko że po niemiecku. Uh, no nie brzmi jakoś bardzo okropnie ... przepraszam wszystkich, ale po polsku po prostu brzmi lepiej (ps.a po holendersku jest śmiesznie)



c.d.n.

a do posłuchania : Maj Lof w wykonaniu Adele

Dobrej nocy wszystkim i dobrego jutra!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz